Świata wirtualnego oczywiście. Przez tydzień totalnie nie miałem dostępu do Internetu, nawet kontakt telefoniczny miałem utrudniony. Ciekawe czy się domyślacie, co się stało. Jeśli nie, to:
przez ostatnie siedem dni przemieściłem się o dwie strefy czasowe na wschód i z powrotem. Byłem nad morzem. Morzem Syberii, czyli Bajkałem.
Озеро Байкал to największy zbiornik wody pitnej na naszej planecie, zawiera jej ok 20%. Jego długość jest niewiele mniejsza niż dystans z południa na północ Polski, szerokość to 'tylko' 80 km. Wyobraź sobie też, że można by w nim zanurzyć Śnieżkę. Dla mnie jednak najbardziej zaskakującym faktem jest to, że z tego tak ogromnego jeziora wypływa tylko jedna rzeka - Angara. Pozostałe rzeki (nawet te najmniejsze) są dopływami Bajkału.
Tak, na horyzoncie widać góry. Ponad chmurami (lub mgłą). Efekt jest niesamowity. Drugi brzeg na maksymalnym zoomie:
Gdyby na południowym wybrzeżu nie było tak wysokich gór, to można by poczuć się jak nad morzem (efekt zakrzywienia Ziemi). Ale one tam są. I czekają na zdobycie.
Woda jest idealnie czysta, można bez najmniejszych problemów pić prosto z jeziora.
Jest i nasz team w punkcie widokowym. Od lewej: Daniel (Meksyk), Alisa (Niemcy), Lina (Niemcy), Ja - Michał (Polska), Mona (Niemcy) i Alexis (Francja).
Więcej o naszej wyprawie napiszę w kolejnych dniach.
Widoki-tylko pozazdrościć:) Wody się napiłeś? (oczywiście z jeziora). Pozdrawiam. ELA
OdpowiedzUsuńOczywiście, że piłem. Zimna. A w smaku jak mineralka. Nad Bajkałem nie warto kupować (i nosić ze sobą) wody. Ta w sklepie w butelkach też jest z Bajkału :)
UsuńCześć !
OdpowiedzUsuńNapisać potrafisz. Mówienie jeszcze musisz poprawić ;)
Usuń