Od ostatniego posta minął dokładnie miesiąc. Przez ten czas dużo działo się w moim życiu. Ferie zimowe, tysiące kilometrów podróży, zmiany temperatur, czasu, cztery stolice, różne środki transportu, egzamin inżynierski, cztery złote medale...
Na szczęście powoli wszystko się stabilizuje, mogę znów wrócić do pisania.
Święta spędziłem w Tomsku, w międzyczasie kończąc semestr. Nowy rok powitałem w gronie innych studentów (zarówno Rosjan, jak i z zagranicy). W tym momencie praktycznie byłem już wolny (znaczy: mogłem wracać do Polski). Postanowiłem jednak wykorzystać rosyjską wizę i wolny czas. Zdecydowałem się pojechać... w góry. Wybór był łatwy. Bardzo łatwy. Ałtaj.
W końcu to góry położone najbliżej Tomska, dosyć wysokie, bardzo rozległe, dzikie i intrygujące. Powodów wystarczy, a mógłbym wymieniać ich jeszcze więcej.
W drogę ruszyłem 3. stycznia jedynym możliwym (i zdecydowanie polecanym przez lokalsów) środkiem transportu. Autokarem rejsowym. Czyli najgorszym możliwym. Dwanaście i pół godziny siedzenia w bezruchu na ciasnym siedzeniu. Dwie przerwy do tego, co za luksus!
Na jednym z postojów. |
Z nieznanych powodów mieliśmy jeszcze prawie 2 godziny opóźnienia. Ale wreszcie, 4. stycznia rano wymęczony dotarłem do Górno-Ałtajska.
Trochę się wyżaliłem. Dalej było już tylko lepiej. Z dworca autobusowego odebrała mnie Olga, znajoma z uczelni. Póki co, to jeszcze nie góry, ale jest nieźle. Po krótkim odpoczynku i gorącym czaju (obowiązkowo!) udaliśmy się na spacer. Wybraliśmy jedno ze wzgórz otaczających miasto.
Tam w dole jest miasto, niestety mgła popsuła trochę widok. Spostrzegawczy zauważyli, że na fotce widać wyciąg. Rzeczywiście jest, lecz nie mam pojęcia dlaczego nie pracował pomimo dostatecznej ilości śniegu.
... i ja z Blekiem (Blackiem?).
Mróz -20 stopni przez ponad dwie godziny robi ciekawe efekty. Na dzisiaj tyle, w kolejnych wpisach będzie ciekawiej. Postaram się pisać częściej niż raz na miesiąc. Póki wspomnienia są świeże.
Ha ha..... Gorno- Ałtajsk piękne miasto. Cudowni pomocni ludzie. A mój pobyt, już ciut czasu mineło, ale wspomienia zawsze będą świeże i cudowne. Oczekuję z niecierpliwością dalszych relacji.
OdpowiedzUsuńPodrwiam
Ewa.